Słów kilka o mitach dietetycznych. Wybrane propozycje, z którymi miewam do czynienia w Internecie, ale też w gabinecie, w trakcie rozmów z Pacjentami. Wpis nie ma na celu nikogo urazić, ani też wzbudzać kontrowersji. Jest to raczej prośba o zwrócenie uwagi na to, że musimy zacząć naprawdę szanować nasze organizmy oraz nasze zdrowie, a zapomnieć o modach, które niekoniecznie będą nam służyć.
Po pierwsze gluten. Mityczny potwór, który zaszywa się w makaronach i chlebie i tylko czeka na to, by nas utuczyć, zmęczyć i szkodzić. Czy gluten szkodzi wszystkim? Nie. Gluten szkodzi osobom na niego nadwrażliwym oraz osobom chorym na celiakię. Tyle i tylko tyle.
Kiedy wiesz, że gluten Ci szkodzi? Za Medycyna Praktyczna dla pacjentów, kiedy występują u Ciebie:
→ przewlekła biegunka tłuszczowa lub wodnista
→ bóle brzucha, wzdęcia
→ zaburzenia rozwoju fizycznego (gł. wzrostu)
→ objawy spowodowanie nieprawidłowym wchłanianiem mikro i makroelementów oraz witamin
→ zaburzenia pracy układu krwiotwórczego
→ osteoporoza, złamania, niedorozwój szkliwa, bóle stawowe
→ zaburzenia funkcjonowania stawów
→ zaburzenia pracy wątroby
→ zaburzenia pracy ukł. rozdrodczego (poronienia, niepłodność, zaburzenia potencji, hipogonadyzm i hiperprolaktynemia)
→ zaburzenia neurologiczne i psychiatryczne
Zatem nie, celiakia nie objawia się tym, że po przejedzeniu makaronem czujesz się zmęczony i chcesz iść na drzemkę.
Lekceważenie różnych typu objawów i „leczenie” ich poprzez przejście na dietę bezglutenową jest szalenie nieodpowiedzialne- odwraca uwagę od rzeczywistego problemu i może przyczyniać się do rozwoju innych jednostek chorobowych. Co więcej, Przejście na dietę bezglutenową u osób, które nie mają powyższych problemów, może, o ironio, je spowodować. Rynkowe gotowce ze znaczkiem B/G są często zwyczajnym, niewartościowym fast- foodem, który nie dostarcza odpowiedniej ilości mikroelementów. Modę na pożywienie B/G uważam za jedną z najbardziej szkodliwych. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z jakości np. typowego chleba z supermarketu. To są jednak skrajności, prawda? Bo pomiędzy jednym, a drugim mamy tysiące piekarni ze wspaniałymi, wartościowymi wypiekami.
Drugim mitem jest zakwaszenie organizmu. Jeszcze fajniejsze są herbaty i suplementy odkwaszające…
Nasze organizmy są mądre, naprawdę. Jesteśmy zaopatrzeni w mechanizmy buforujące, które utrzymują poziom pH krwi na względnie stałym poziomie. Ponadto krew, skóra, pochwa, mocz, sok żołądkowy… te wszystkie mają zupełnie inne odczyny. I znowu objawy rzekomego zakwaszenia, które można przypisać każdemu z nas: osłabienie, męczliwość, słabe włosy i paznokcie…A na to wszystko wspaniałe suplementy alkalizujące, które uleczą powyższe problemy, a przy okazji szereg innych, poważnych chorób. Istnieje zjawisko kwasicy metabolicznej, która jest następstwem np. alkoholizmu czy innych naprawdę ciężkich chorób. Jednak osoba dotknięta kwasicą znajduje się w stanie krytycznym- pojawiają się drgawki, utraty przytomności, śpiączka czy śmierć…
Rozumiecie powagę problemu? Po raz kolejny to samo- pomijanie sygnałów alarmowych, które wysyła nam organizm, na rzecz pójścia na łatwiznę. W myśl- ostatnio czuję się kiepsko, więc kupię sobie zestaw ziółek odkwaszających i będzie mi lepiej.
Trzecią sprawą, która mnie naprawdę mierzi, jest nałogowe wręcz łykanie suplementów diety. Na wszystko, dosłownie. Spotkałam się z tyloma różnymi, których nazwy musiałam googlować, bo naprawdę nie wiedziałam czym są, po co są, co dają… I wiecie co? Nie kłamię- one w większości „działają” na to samo, „dając” te same korzyści… Co mną wstrząsnęło, to sytuacja z pewnego sklepu, gdzie klient zapytany o ekspedientkę czy coś mu podać, odpowiedział „nie wiem czego jeszcze nie biorę”.
Oczywiście nie twierdzę, że w sytuacjach stwierdzonych niedoborów warto się wspomóc, jeśli sama dieta nie wystarcza. Natomiast samo łykanie dla łykania, dla mody, dla złudzenia polepszonego samopoczucia jest dla mnie fatalnym efektem wpływu marketingu. To znaczy marketing działa świetnie, natomiast nasz zdrowy rozsądek zdaje się wtedy po prostu wyłączać.
Pamiętajcie- internetowe mądrości nigdy nie powinny zastępować konsultacji u specjalisty.